Podwójny cud

Uczestniczenie w Ciele i Krwi

Nazywanie Mszy Świętej Eucharystią związane jest z greckim słowem eucharistoun, co tłumaczy się jako dziękczynienie. Uzasadnienie tej nazwy znajduje się w Pierwszym Liście św. Pawła do Koryntian, gdzie Autor twierdzi, że ci, którzy dzielą się chlebem i kielichem, za które składa się Bogu dzięki, uczestniczą w Ciele i Krwi Chrystusa. Należy to odnieść do doświadczenia dobrodziejstw, wynikłych ze śmierci Chrystusa, w której ofiarował On samego siebie i przelał swoją Krew za innych. Uczestniczenie w Ciele i Krwi Chrystusa najwyraźniej oznacza bycie świadkiem śmierci Chrystusa, czyli Jego Ofiary na krzyżu.

Słowa te pisze św. Paweł podczas swojej trzeciej podróży misyjnej w latach 53 – 58, a zatem jest już po śmierci Chrystusa. Rodzi się więc dla nas zasadnicze pytanie, jak można być świadkiem, bądź uczestniczyć w wydarzeniu, które miało miejsce w przeszłości? Czy chodzi więc chodzi tylko o przywołanie na pamięć lub refleksyjne wspomnienie śmierci Chrystusa?

Tajemnica śmierci Chrystusa

Aby odpowiedzieć na powyższe pytania i dobrze zrozumieć tajemnicę Eucharystii, na miarę możliwości naszego rozumu, należy odnieść się do obecnej nauki Kościoła. Od początku Chrystus powierzył bowiem Kościołowi sprawowanie tej doniosłej Tajemnicy wiary jako uobecnienie Jego śmierci na krzyżu, a nie tylko jej zwykłe wspomnienie. I takie właśnie rozumienie Eucharystii przekazuje Kościół i daje do wierzenia od dwóch tysięcy lat. A zatem w każdej Mszy Świętej stajemy wobec faktu śmierci Chrystusa jako świadkowie tego wydarzenia. Aby jednak mogło to nastąpić, musi tutaj dokonać się ingerencja Boska, rozumiana jako cud i to cud podwójny. Poruszając to zagadnienie, trzeba uwiadomić sobie, czym w istocie jest Msza Święta?

Otóż Msza św. jest ofiarą Chrystusa, tą samą, która dokonała się na Kalwarii. Teologowie nawiązujący do wielkich mistrzów średniowiecza, twierdzą, że ofiara Mszy św. jest przedstawieniem, a przez to Święta jest prawdziwą ofiarą Chrystusa, choć różną co do sposobu złożenia, ponieważ sposób ofiarowania jest już całkiem inny. Chrystusa cierpiącego nie widzimy tak, jak świadkowie Kalwarii. Widzimy natomiast znaki, które naprowadzają nas na to wydarzenie, a mianowicie ołtarz, na którym dokonuje się ofiara i kapłana, który występuje w zastępstwie i w osobie Chrystusa (in persona Christi). Na Kalwarii była ofiara krwawa, we Mszy św. jest ta sama, ale „bezkrwawa”, jak uczy Sobór Trydencki. Wymaga to jednak wyjaśnienia, ponieważ poprzestanie na przymiotniku „bezkrwawy” może nas prowadzić do błędnych wniosków, że Msza św. nie jest tą samą ofiarą, co ofiara krzyżowa. Jeśli Msza św. nie mieści w sobie krwawej ofiary, musielibyśmy powiedzieć, że jest ona tylko symbolem i obrazem ofiary kalwaryjskiej. Tymczasem ofiara Chrystusa jest absolutnie jedna. Z tego wynika, że przymiotnik „bezkrwawy” dotyczy nie istoty ofiary, ale sposobu w jaki uobecnia się ona na ołtarzu.

Cud na ołtarzu

Uobecnienie się ofiary dokonuje się mocą słów Chrystusa wypowiadanych przez kapłana: „To jest ciało Moje, które za was będzie wydane…, To jest krew Moja która za was będzie wylana…” A zatem jest to coś więcej niż samo obrazowe przedstawienie ofiary krzyżowej. Przy konsekracji dokonuje się podwójny cud: jeden to przeistoczenie chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa. Cud ten dotyczący przestrzeni – istnienie Chrystusa pod postaciami chleba i wina, ponad prawami, jakimi podlega przestrzeń. Drugi cud jest ściśle związany z pierwszym i dokonuje się tymi samymi słowami konsekracyjnymi uobecniającymi ofiarę Chrystusa, która miała miejsce swego czasu, a która jest zachowana w wieczności w swoim aktualnym trwaniu.

Męka i śmierć Chrystusa to fakt historyczny, który przeminął w naszym czasie i już nigdy nie wróci, trwa jednak w wieczności Bożej jako coś zawsze obecnego dla Boga w Jego niezmiennej wieczności, a więc „teraz” niezmiennym, obejmującym wszystkie czasy. Aby to jednak lepiej zrozumieć, trzeba się zwrócić w stronę filozofii, która spełnia funkcję służebną wobec teologii. Wiara bowiem bez naturalnego, czyli rozumowego pod-parcia, stałaby się po prostu zwykłym mitem.

Wszechwieczny Bóg

Otóż, prawda filozoficzna mówi, iż wszystkie momenty czasu są obecne w wieczności Bożej. Oznacza to, że dla Boga nie ma granic teraźniejszości, przeszłości i przyszłości. On wszystkie te czasy ujmuje w jednym momencie. Stąd też, gdy Bóg stwarzał świat, który ma swój czasowy początek, widział też i jego koniec. Aby więc poznać jakąś rzecz lub wydarzenia, Bóg nie musi czekać na ich pojawienie się, bowiem są one już przed Nim obecne, ponieważ Jego poznanie jak i Jego istnienie mierzy się wiecznością. Nad zagadnieniem wieczności zastanawiał się starożytny myśliciel Boecjusz, który po-dając jej definicję, stwierdził, iż jest to: doskonałe i zarazem pełne posiadanie życia bez kresu. Tomasz z Akwinu przyjął tę definicję i dorzucił jeszcze swe spostrzeżenia, twierdząc, że wieczność nie jest czasem ani tego czasu przedłużeniem. To jest inna zupełnie forma istnienia, właściwa samemu Bogu.

W wieczności nie ma jakichkolwiek zmian, nie istnieją momenty wcześniejsze i późniejsze. Tak więc Bóg jako Byt duchowy, niezniszczalny i niezmienny nie ma swojego początku ani końca. Istniał i istnieje od zawsze. Dla nas jest to prawda, która wykracza ponad naszą wyobraźnię i nie może być ujęta
do końca przez nasz rozum, gdyż jest tajemnicą. Narzuca się ona jednak naszemu rozumowi jako coś koniecznego. Ponieważ gdybyśmy przyjęli, że Bóg ma swój czasowy początek, to również musielibyśmy przyjąć, że Bóg nie byłby już Bogiem, tylko jednym ze stworzeń, które mają przecież swój czasowy początek. Całe więc stworzenie ma swój początek w Bogu, którego istota utożsamia się z istnieniem. Bóg nie jest takim czy owakim, ale Bóg „jest”. Inaczej natomiast jest w naszym ludzkim poznawaniu rzeczy, bowiem nasze poznanie jest objęte czasem. A zatem nie możemy uchwycić w jednym momencie tego, co jest, co było i co będzie, ponieważ ujmujemy rzeczy lub wydarzenia po kolei po sobie postępujące. Bóg wszystkie stworzenia obejmuje jednym aktem poznania. Jest to powszechna nauka wielkich myślicieli, którą znajdujemy już w dziełach Ojców Kościoła.

Tak się rzecz ma z każdą rzeczą istniejącą w czasie, tak też rzecz się ma ze śmiercią i Ofiarą Chrystusa jako faktem historycznym. U Boga trwa ono na wieki, jako obecne w Jego wiecznym Momencie. Otóż, Msza św., przez podwójną konsekrację, przenosi nas przed to wydarzenie, które w swym własnym czasowym trwaniu przeminęło, a które jest obecne w trwaniu Bożym i czyni nas obecnymi temu wydarzeniu. Więc moment czasu obecnego, „teraz”, np. roku 1999, spotykają się z wydarzeniem, z „teraz”, które miało miejsce ok. dwóch tysięcy lat temu. A zatem przez pośrednictwo wieczności, my dzisiaj, czyli „teraz”, stajemy w sposób cudowny, w obecności rzeczy przeszłej, mianowicie śmierci Chrystusa na Kalwarii.

Tajemnica naszej wiary

Przy każdej Mszy Świętej Chrystus umiera przed nami śmiercią, którą dobrowolnie podjął raz na Kalwarii. Nasze oczy patrzą na śmierć Chrystusa, lecz to, co widzą, to znak sakra-mentalny na ołtarzu, pod którym ukrywa się rzeczywistość trwająca w wieczności Bożej. Głównym sprawcą tego cudu jest Chrystus, Kapłan Wieczny, posługując się kapłanem – człowiekiem, jako narzędziem swej wszechmocnej działalności. Zrozumiałe wtedy wydają się być słowa kapłana wypowiadane po konsekracji: „Oto wielka tajemnica wiary”. Bo istotnie jesteśmy postawieni przed ogromną tajemnicą wobec naszego rozumu. Możemy jednak, gdyż jesteśmy do tego uprawnieni i wręcz zobowiązani, zbliżać się do tej tajemnicy, poznając na czym ona polega i jak ją należy rozumieć. Lecz do końca sam rozum nie wystarczy. Potrzeba jeszcze żywej wiary, która dopiero po-zwala naszej duszy „widzieć”, doświadczać wielkości tego wydarzenia, przed którym to kolana same się uginają. Tak więc żywa wiara sprawia, że lepiej się poruszamy po powierzchni tej tajemnicy, ponieważ cała niewidzialna rzeczywistość Ofiary Chrystusa jest zakryta przed nami za zasłoną sakramentalnego znaku. Aby więc Msza św. była przez nas przeżywana jak najowocniej i przynosiła oczekiwane skutki w naszym życiu wewnętrznym, musi być przeżywana z rozumieniem i żywą wiarą. Módlmy się więc wraz z apostołami: Panie, przymnóż nam wiary, abyśmy stali się prawdziwymi świadkami Ofiary Chrystusa i okazywali ją naszym życiem współczesnemu światu.

br. Gracjan

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*