Liturgia Triduum Paschalnego jest bardzo szczególna. Kościół pozwala nam zmieniać utarte schematy naszych modlitewnych spotkań, pozwala opuszczać i dodawać obrzędy. W Wielki Czwartek myje się nogi dwunastu osobom, przenosi się Najświętszy Sakrament do tzw. Ciemnicy, która jest symbolicznym miejscem Ogrodu Oliwnego. W Wielki Piątek Kościół nakazuje nawet, by zamiast mszy świętej sprawować całkiem inne rytuały. Odprawiamy drogę krzyżową, adorujemy krzyż i idziemy w procesji do grobu Jezusa. Wszystko to ma na celu wspominanie. Mamy sobie wyraźniej przypomnieć historię Jezusa, ostatnie jego słowa i gesty. Ostatnie, a więc najważniejsze. W Wielką Sobotę uczestniczymy w obrzędach ognia, świecy paschalnej, wody. Odnawiamy nasz chrzest. Wszystko to robimy, by powrócić w pamięci do własnych podstawowych przeżyć związanych z wiarą. W Wielką Sobotę dodatkowo jest bardzo rozbudowana liturgia Słowa. Słuchamy wielu czytań z różnych ksiąg Starego i Nowego Testamentu. Wspominamy ważne wydarzenia w historii relacji Boga do ludzkości, począwszy od samego początku, od stworzenia. Wspominamy, co Bóg dla nas ludzi uczynił. I w końcu w ewangelii z Wigilii Paschalnej słyszymy słowa: „Przypomnijcie sobie”.
Liturgia Triduum odwołuje się do naszej pamięci. Jest ćwiczeniem naszej pamięci. Pamięć jest zdolnością bardzo ważną dla życia duchowego i życia wiary. Niewiara rodzi się z zapominania. Ale nie tylko niewiara: także tożsamość osoby czy całego ludu rozpada się, gdy człowiek i lud tracą pamięć, zapominają o historii. My szybko zapominamy. Zwłaszcza w naszym pospiesznym świecie. Ludzie mają coraz krótszą pamięć. Bardzo wielu trudno jest nauczyć się na pamięć krótkiego wiersza. Zapominamy co działo się całkiem niedawno. Nieraz też nie chcemy pamiętać. Niektórzy obrzydzają nam pamięć, mówią, że trzeba myśleć o przyszłości. Krzywią się, gdy ktoś wspomina, jak to było dawniej.
Ale czy możemy pozwolić sobie na zapominanie? To właśnie z pamięci o tym, co się wydarzyło i co zostało powiedziane tworzy się fundament dla teraźniejszości; to pamięć daje nam orientację dla tego, co dzisiaj. Ludzie, którzy nie pamiętają są skazani na powtarzanie wszystkiego, co było. A więc krążą w kółko, a przyszłość i postęp, które – jak im się – tworzą, są tylko pozorami.
Pamięć jest też podstawą dla tak radykalniej przyszłości jaką jest zmartwychwstanie. Dla odkrycia cudu zmartwychwstania konieczna jest pamięć. Pamięć o słowach Jezusa, o doświadczeniu Jego bliskości, Jego działania. Historia Jezusa dokumentuje dobroć Boga i trwałość łaski, która sięga także do życia przezwyciężającego śmierć. Ewangelia Wigilii Paschalnej opowiada o tym, co się dzieje, gdy ludzie zapominają. Kobiety przychodzą do grobu. Przychodzą nie dlatego, że wiedzą, iż Jezus zmartwychwstał. One w ogóle nie myślą, że coś takiego jest możliwe. Tak radykalnie nowa była to przyszłość. Przychodzą i nie znajdują ciała. Budzi się w nich bezradność, przerażenie, strach. Doświadczają bezradności i przerażenia, bo zapomniały o tym, co Jezus powiedział. Anioł musiał odwołać się do ich pamięci. Stamtąd mają wyciągnąć słowa Jezusa o śmierci i zmartwychwstaniu. I wtedy dopiero mogły ruszyć dalej. Nie tylko kobiety nie pamiętały. Zapomnieli także uczniowie. Dlatego gdy kobiety opowiadały o tym, co je spotkało przy grobie, to „słowa te wydały im się czczą gadaniną i nie dali im wiary.” Uczniowie zapomnieli i dlatego wyśmiewali się z kobiet, zlekceważyli je i zranili. A Piotr choć pobiegł do grobu i wszystko dokładnie pooglądał to i tak „wrócił do siebie, dziwiąc się temu, co się stało”. Brak pamięci prowadzi do zamieszania, zagubienia, strachu, poczucia niezrozumienia. Nawet największy cud, jaki jest w ogóle możliwy do pomyślenia, zmartwychwstanie, staje się jedynie powodem rozterek i bezradności.
Chyba wiele naszych problemów z wiarą, naszych problemów duchowych jest związanych z brakiem pamięci o Bogu. Zapominamy o Jego słowach zawartych w Piśmie Świętym, w szczególności o Jego obietnicach i błogosławieństwach, które zostały nad nami wypowiedziane, choćby w czasie chrztu świętego, albo na bierzmowaniu, albo w sakramencie małżeństwa. Zapominamy o łasce i wierności Boga. Zapominamy o tym, czym Bóg nas w życiu obdarzył, o Jego dobrodziejstwach. Zapominamy o naszych doświadczeniach w relacji z Nim, o bliskości, której doświadczaliśmy, o światłach i zrozumieniu, które otrzymaliśmy, w końcu, o przebaczeniu, którym nas obdarzył.
A przecież nie musi tak być! Popatrzmy na nasze spotykania po latach. Albo okresowe spotkania rodzinne. Jak odnawiamy nasze więzi? Bardzo często przez to, że wspominamy nasze wspólne przeżycia, to co razem zrobiliśmy, co kto powiedział, mówimy o ludziach, których znaliśmy. Powstaje wtedy szczególnego rodzaju więź i poczucie bliskości. Eucharystia, modlitwa, życie duchowe podejmują tę strukturę. Relacja z Bogiem i własnym sercem rozwija się poprzez rozpamiętywanie. W ten sposób odbudowuje się nadzieja, umacnia wiara, a miłość nabiera energii.
Od czasu do czasu przeżywamy bolesne doświadczenie bezradności, podobne do tego, które przeżyły kobiety u grobu, gdy nie znalazły ciała ukochanego Jezusa. Nie wiemy, co zrobić z sytuacją, która niespodziewanie na nas spadła i nas przerasta; nie wiemy, co zrobić z informacją, która przewraca nasz świat do góry nogami. Rzeczywiście, sami nie jesteśmy w stanie nic wymyśleć. Trzeba wtedy sięgnąć pamięcią do skarbów mądrości zgromadzonej przez ludzi na przestrzeni dziejów i do pamięci o historii naszej relacji z Bogiem. Właśnie po to jest Eucharystia, Biblia i modlitwa, aby nie zapomnieć Bożych słów i czynów, by mogły nam się przypominać, gdy wobec spraw naszego życia stajemy bezradni i nie wiemy, co zrobić. Słowo Boga zachowane w pamięci ma moc stać się światłem w naszych mrokach i wskazówką na wszystkich zakrętach życia.
„Wtedy przypomniały sobie Jego słowa i wróciły od grobu”. Warto prosić o łaskę, aby i nam przypominały się słowa Jezusa, Jego gesty i czyny, by przypominało się to, co przeżyliśmy w naszej relacji z Bogiem. Dzięki temu na pewno uda nam się wrócić wraz z ewangelicznymi kobietami od grobu, bezradności i zamieszania do radości, życia i wspólnoty. A to jest już doświadczenie zmartwychwstania.
Jacek Poznański SJ