Kościół ugruntowany przez Jezusa Chrystusa

Konfrontacja z Kościołem i w Kościele

Życie wierzącego chrześcijanina przebiega na ogół według sprawdzonego schematu. Jako dziecko swoją świadomość artykułuje w wypowiadaniu słowa Bozia, Bóg i z tym kojarzy znak krzyża, święte obrazy, świątynię czy napotkanego kapłana lub siostrę zakonną.

Nieco później, ubogacony latami katechezy i wiedzy religijnej, dowiaduje się o Jezusie Chrystusie i spotkaniu się z Nim na modlitwie, podczas przyjmowania sakramentów jak spowiedź i Eucharystia, a także w coraz bardziej świadomym życiu według Jego Ewangelii. Życie dojrzałe chrześcijanina to konfrontacja z Kościołem i w Kościele – z Bogiem, z Jezusem Chrystusem i ze współwyznawcami. Rozpoznanie swego powołania i jego realizacja jest znakiem wyznawanej wiary i odnalezienia swego miejsca we wspólnocie uczennic i uczniów Jezusa Chrystusa.

Doznane porażki i coraz większe trudności związane ze starzeniem się, chorobą i świadomością nieuchronnego przemijania kierują wierzącego na Jezusa Chrystusa, zwłaszcza na związanie się z Nim w tajemnicy Jego krzyża. A w końcu pozostaje znowu jedna jedyna myśl: powrót do Boga, który jako pełen miłości i miłosierdzia Ojciec oczekuje na niego. W chwili ostatnich refleksji człowiek może sobie przypomnieć, że cała ta droga przebiegła we wspólnocie Kościoła, który jako dobra matka wskazał mu Boga i w chrzcie naznaczył go tajemnicą miłości Jego Trójcy, nauczył naśladować Jezusa Chrystusa, aby ostatecznie swoją wiarą, nadzieją i miłością podnieść do Boga w Jego tajemnicy Miłości Ojca i Syna i Ducha Świętego. Tak rozumieli to chrześcijanie od samych swych początków, co pozostało wyrażone w przestrodze św. Cypriana, biskupa z Kartaginy (+ 258): Nie może mieć Boga za ojca ten, kto nie ma Kościoła za matkę.

Narodziny Kościoła

Tego prowadzenia człowieka po drogach świata do Ojca w niebie nauczył się Kościół od swego Założyciela i Mistrza – Jezusa Chrystusa. On to został posłany przez Boga na ziemię w pełni czasu, aby wszystkim ludziom pomóc odnaleźć zniszczoną przez grzech drogę do Niego, odnaleźć na nowo utracone dziecięctwo Boże i w Jego Duchu wypowiedzieć w miłości i na zawsze, rodzinnie: Abba – Ojcze! (por. Ga 4, 4n). Świadectwa Ewangelii wskazują jednoznacznie na zamiar Zbawiciela zwołania wszystkich ludzi w jedną wielką zorganizowaną wspólnotę. W mocy Ducha Świętego, ujawnionego podczas chrztu w Jordanie, Jezus zaczął gromadzić wokół swojej nauki o królestwie Bożym coraz większe rzesze ludzi ze wszystkich grup i warstw społecznych.

O tym, jak ważny był to temat, świadczy fakt pojawienia się w Nowym Testamencie 122 razy terminu królestwo Boże (niebieskie), z czego 99 w Ewangeliach synoptycznych, gdzie 90 to słowa wypowiedziane przez samego Pana Jezusa. Słuchacze Jego nauki stopniowo poznawali, że to On sam jest królowaniem Boga pomiędzy ludźmi. Przejmująco zaświadczył o tym św. Mateusz: Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył
wszystkie choroby i wszystkie słabości. A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza
(9, 35-36).

W powtarzającym się zwrocie: wszystkie miasta i wioski oraz wszystkie choroby i słabości jest wyrażone, że Pan Jezus nikogo nie pominął, a także zauważył wszystkie sprawy każdego osobiście. Ewangelie jako odbicie świadomości pierwotnego Kościoła w swojej treści objawiają niepojęte i niewyrażalne piękno Bożej miłości w każdym geście, słowie i czynie Jezusa Chrystusa. Tego uczyli się i nauczyli od Niego towarzyszący Mu uczniowie, a nade wszystko wyłoniona z nich grupa Dwunastu jako znak rodzącego się nowego ludu Bożego (por. Mk 3, 16). W kręgu Dwunastu Jezus wskazał na rolę Szymona-Piotra, na którego wierze i miłości oparł swoje trwałe i niezniszczalne zgromadzenie – Kościół (por. Mt 16, 18n; Łk 22, 31n; J 21, 15n).

Uczniowie byli pierwszymi rozproszonymi, których Jezus zgromadził, i na nich, jakby na pierwszych położonych kamieniach, skoncentrował gromadzenie całego ludu. Badacze teologii Nowego Testamentu zgodnie potwierdzają, że Jezus w swoim przepowiadaniu i czynach nigdy nie był sam, że był zawsze otoczony uczniami, którzy też byli najczęściej pośrednikami między Nim a przychodzącymi ludźmi. Przelał na nich swoją misję proroka, kapłana i pasterza, aby mogli ją w Jego Duchu wypełnić pośród ludów i narodów na całej ziemi. Potwierdził to w ostatnim danym im przed swoim Wniebowstąpieniem poleceniu: mają iść do wszystkich ludów i narodów z darem nowego życia z miłości Ojca i Syna, i Ducha Świętego i uczyć ich zachowywać wszystko, co otrzymali od Niego (por. Mt 28, 19n).

Katolickość Kościoła

W tym posłaniu do świata uczniowie Jezusa pozostaną zawsze nieliczni, choć żniwo będzie nieustannie wielkie i potrzebujące wielu robotników. Tak jak ich Mistrz był dla nich i dla wielu, tak i oni, nieliczni będą dla wszystkich. A kiedy zawiodą wszystkie zewnętrzne środki ich misji, pozostanie im zawsze królewska droga zastępczego cierpienia u boku Pana. Na powtarzane nieustannie pytanie, czy uczniowie dotrą kiedyś do wszystkich ludów i narodów, czy Kościół stanie się kiedykolwiek w historii ludzkiej domem powszechnym, można odpowiedzieć za kardynałem Ratzingerem: w ewangelicznie rozumianej „relacji nielicznych do wielu objawia się prawdziwa miara katolickości Kościoła. W wymiarze liczbowym Kościół nigdy nie będzie w pełni katolicki […]; pozostanie małą trzódką, nawet w większym stopniu, niż to wskazuje statystyka, nazywająca braćmi wielu z tych, którzy w istocie są tylko – nominalnymi czy pozornymi chrześcijanami. W swoim cierpieniu i w swojej miłości Kościół istnieje zawsze dla wielu, dla wszystkich. W swojej miłości i w swoim cierpieniu Kościół przekracza granice, jest prawdziwie katolicki”. Dlatego też w akcie zakładania Kościoła i wskazywania na źródło jego skuteczności w otrzymanej misji Pan Jezus tak mocno akcentuje znaczenie miłości do Boga jak i miłości uczniów pomiędzy sobą, o czym ostatecznie świadczą dwaj pierwsi apostołowie: egzaminowany z miłości Piotr (por. J 21, 15nn) i widzący wartość bogactwa wszystkich darów i charyzmatów w miłości Paweł (por. 1 Kor, 13nn).

Życie nieustanną modlitwą

W dziele nauczania o królestwie Bożym, potwierdzonym znakami i cudami, zwłaszcza w wydarzeniu Paschy, uczniowie odkrywali podstawową tajemnicę Jezusa, którą później ponieśli w świat. Ujmuje ją wyznanie Piotra: Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego (Mt 16, 16), które poniekąd streszcza i najprościej wyraża całą treść chrześcijańskiej prawdy. Zaś jej sednem jest wyznanie, że Jezus jest Synem Boga (nie: Bożym), wyrażające Jego istotę, Jego relację do Ojca w niebie. Prawdę tę odkrywali w modlitwie Jezusa, która miała zawsze swój jedyny, niepowtarzalny i rodzinny charakter. Ich powołanie, a więc i Kościół, zrodziło się w tej rozmowie-modlitwie Syna z Ojcem (por. Łk 6, 12nn), w modlitwie tej wypowiedział się Jezus w Ogrójcu i mimo przeżycia opuszczenia, nigdy, aż do ostatniego krzyku na krzyżu, nie pozostał sam: tam też ostatecznie skierował się do Ojca. Kościół chce żyć tą nieustanną modlitwą-rozmową Syna z Ojcem i wciąż uobecniać ją w naśladowaniu Chrystusa i z Chrystusem. Nade wszystko chce uobecniać całą treść Modlitwy Arcykapłańskiej o uświęcenie i o stale zagrożoną jedność Kościoła na wzór jedności Syna z Ojcem (J 17), jak też nauczyć się przemieniać w modlitwie ofiarę i cierpienie w miłość i chwałę Boga, co uczynił Jezus, podejmując krzyżowe cierpienia i śmierć, czego wymownym symbolem stał się Jego przebity bok.

Dar Paschy

Współpraca we wspólnocie nie była czymś nowym dla Jego pierwszych uczniów. Swoje wcześniejsze zajęcia jako rybacy mogli wypełniać bardziej efektownie i bezpiecznie, nawzajem sobie pomagając. Jednakże mocą ich nowej wspólnoty stał się dar Paschy Jezusa, tj. Jego ofiary śmierci krzyżowej i mocy zmartwychwstania, antycypowany w Wielki Czwartek, wypełniony w Wielki Piątek, a potwierdzony Zmartwychwstaniem.

Nie można pominąć istotnego faktu, że obchód Paschy miał charakter rodzinny, który został zachowany przez Jezusa i Jego uczniów. W ten sposób Jego uczniowie, tzn. także i my, stali się Jego rodziną (chaburah), która otwiera się dla wszystkich idących z Nim poprzez historię drogą Ewangelii. Kościół rodzący się z Paschy Jezusa i umocniony Jego Duchem (por. Dz 2, 1nn) „staje się nową rodziną i nowym miastem […], żywym ogniskiem domowym, które wypędza moce chaosu i stwarza przestrzeń pokoju, strzeże stworzenia. Kościół, jako rodzina Jezusa, jest nowym miastem […], a jego wiara staje się wałem i murem broniącym przed groźnymi siłami chaosu, które niszczą świat.

Jego mur zabezpiecza krew prawdziwego Baranka: Jezusa Chrystusa, to znaczy miłość, która idzie aż do końca i jest bez kresu. Ta miłość jest prawdziwą przeciwwagą dla chaosu, twórczą mocą, ciągle na nowo stwarzającą świat, ludy i rodziny, ofiarującą nam szalom, przestrzeń pokoju, w której możemy żyć wspólnie, jedni dla drugich” (J. Ratzinger, Tajemnica Jezusa Chrystusa, Kielce 1994, s.102-103). W sprawowanej na Jego pamiątkę Passze, zwanej Eucharystią, kształtuje się Kościół jako nowy lud Boży i Ciało Chrystusa, związany nowym i wiecznym Przymierzem z Bogiem. W niej nowy Kościół włączany jest w synowską relację Chrystusa do Ojca, a przez to w swojej misji kieruje się na całą ludzkość do wszystkich miejsc i wszystkich czasów.

Pan Jezus zaprowadził swoich uczniów, a z nimi wszystkich wierzących, do Wieczernika i tam ich na stałe „zameldował”. W Eucharystii Kościół historii jest nieustannie w swoim centrum, w którym spotykają się tak często jego rozdzielone strony. W niej – dzisiaj – rozwiązują się najważniejsze jego dylematy, jak choćby Kościół uniwersalny a Kościoły lokalne. Kościół jest wszędzie tam, gdzie jest Eucharystia, a w niej zawsze jest obecny w całości swojej osoby i posłania.

Te proste prawdy i fakty są fundamentem świadomości Kościoła dzisiaj, będącego w swoich wiernych na całym okręgu ziemi i równocześnie posłanego z tymże darem Paschy miłości nowej rodziny Bożej do wszystkich ludów i narodów, do ludzi znękanych i porzuconych, z takim trudem poszukujących swojej drogi życia. Tenże Kościół jest z woli Zbawiciela prawdziwie widzialną i zorganizowaną wspólnotą ludzi, a równocześnie świadomą swojej jedności i mocy w Duchu Świętym, który nieustannie ją ożywia i umożliwia jej uobecniać dzieło Pana dla zbawienia wszystkich (por. LG 8).

Wejść w tajemnicę Jezusa

Słowem podsumowania niech staną się myśli, jakie ks. kard. Karol Wojtyła zawarł w swojej homilii do nowo wyświęconych kapłanów (20 maja 1973 r.) w katedrze na Wawelu, wskazując, że celem ich życia i pracy będzie nieustannie wchodzenie w tajemnicę Chrystusa w Jego miłości Wieczernika i Paschy:

„Wchodzicie tutaj przez Kościół.

• Przez Kościół, który jest nie tylko Bożym Ludem, ale zarazem jako Boży Lud, Ciałem mistycznym Chrystusa.

• Wchodzicie tutaj przez Kościół, to znaczy przez chrzest, w którym narodziliście się do nowego, Bożego życia w Waszym ludzkim życiu w Kościele.

• Wchodzicie tutaj przez Kościół, to znaczy przez bierzmowanie, którym zostaliście umocnieni, i już wówczas posłani na podobieństwo Apostołów.

• Wchodzicie tutaj przez Kościół, to znaczy przez Wasze chrześcijańskie rodziny. Przez Waszych spracowanych ojców i pełne poświęcenia matki.

• Wchodzicie tutaj przez Kościół, to znaczy przez Wasze parafie, w których wciąż się uprawia Bożą rolę i wciąż się także zbiera owoce winnicy Pańskiej.

• Wchodzicie tutaj przez Kościół krakowski, który ma w swoich dziejach tego Biskupa i Męczennika, wobec którego relikwii
teraz się znajdujemy.

• Wchodzicie tutaj przez Kościół żyjący na naszej polskiej ziemi od tysiąca lat, Kościół doświadczony i wypróbowany, Kościół uświęcający i walczący, walczący o prawo ducha, walczący o prawa człowieka, o prawa rodziny, o przyszłość ludzkości.

• Przez ten Kościół Boży, który żyje na całym okręgu ziemi, który zmaga się z szatanem, ze światem w tym ujemnym tego słowa znaczeniu. Zmaga się z ludzką słabością nieustannie, w ciągu każdego stulecia i każdego pokolenia, w każdym bez wyjątku człowieku – w każdym z nas.

• Wchodzicie tutaj przez ten Kościół, który jest Oblubienicą Jezusa Chrystusa, Małżonką Baranka Bożego; i wciąż, jak Oblubienica wierna, jak Małżonka płodna, rodzi Mu dzieci. Jesteście zrodzeni. Zrodzeni w sakramencie chrztu; zrodzeni w bierzmowaniu, ażeby się dzisiaj jeszcze raz narodzić z Ducha Bożego, Chrystusowego, w sakramencie kapłaństwa” (AKKW E III 10, s. 92-93).
ks. Józef Morawa

artykuł pochodzi ze strony: głoskarmelu.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*