Aborcja na ziemi niczyjej

Asenizacja cywilizacyjna

Starożytne kroniki, wspominają o kanałach miasta Rzym, pozapychanych setkami wyrzuconych do nich płodów. Cywilizacja nauczyła się wtedy, iż odpady produkcyjnie, trzeba usuwać ze swojego łona, powołując do życia asenizację* cywilizacyjną.

Okazało się, że odpadki, jakie wytwarza każda cywilizacja, powinno się usuwać z jej wnętrzności, gdyż siłą rzeczy każde „fekalia”, zatruwają żywy organizm, hamując jego rozwój, a nawet doprowadzając do jego śmierci.
Dziś przyjęło się, iż należy wymyślić sposób pozbywania się owych odpadków. Powołano zatem do życia sterylizację społeczną, która nie działa na poziomie już powstałej, zmienionej chorobowo tkani, lecz usuwa jej pierwszy, dopiero co powstały zalążek. W Holandii, Wielkiej Brytanii, czy Niemczech, dzieci z Zespołem Downa są zabijanie seryjnie. Tylko co dziesiąta matka, która nosi w sobie dziecko dotknięte ta przypadłością, decyduje się urodzić.

Pancerz, który chroni?

Giorgio Agamben, widzi państwo narodowe (takie jak Polska) jako strukturę, która z kwestii nascita (u G.A. narodziny dziecka w społeczeństwie) czyni podstawę swojej suwerennej władzy. W chwili przyjścia na świat człowiek, staje się od razu nieodłączną częścią narodu.

O ile państwo narodowe przyjmuje nowe życie automatycznie do swych struktur, a zatem podarowuje mu pewien prawno-moralny pancerz, chroniący go przed łamaniem reguł, jakie obowiązują na jego obszarze, o tyle państwo laickie dehumanizuje nowego członka społeczeństwa uznając, iż miano obywatela, a także człowieka, otrzymuje się o wiele później. To zauważalna i ciekawa tendencja w państwach, które nie uważają się za narodowe, lecz przede wszystkim za laickie.

W momencie nascita, dziecko staje się obszarem działań państwa. Może to być rozumiane dwojako, choć w obecnej sytuacji winno się powiedzieć, że owy dziewiczy teren, jest miejscem zagnieżdżania się mechanizmów struktur, jak i panteonu wartości, stanowiących podstawę danego narodu. W państwie laickim, dziecko nie jest dziewiczym obszarem, tak cennym dla ogółu społeczeństwa. Okazuje się być całkowicie nagim tworem i takim też wchodzi do przestrzeni społecznej, nowego i jakże dlań wyobcowanego świata.

Smutne szaty

Nagość nowo powstałej istoty, nie jest jej atrybutem, lecz ułomnością, gdyż pozbawia ją ochronnego pancerza, a tym samym skazuje na swego rodzaju żer prawny.

Nie posiadając ochronnego pancerza, dziecko zostaje zredukowane do bytu, który nie broni się sam przez swoje niezbywalne prawa i człowieczeństwo, ale jest podmiotem bronionym, przy czym dziś obrona doznaje porażki w walce z oskarżycielem.

Oskarżyciel wpiera nam, iż dziecko z Zespołem Downa nie jest obywatelem, a przychodząc na świat, co prawda nim się stanie, lecz siłą rzeczy będzie zmuszone przyodziać stygmatyzujące szaty niższości. Owe szaty niższości nie są wytworem z natury apriorystycznym. To my sami przędziemy, a następnie nakazujemy założyć dziecku z ułomnościami te smutne szaty, co wydaje się być przejawem barbarzyństwa, a nie cywilizacji najwyższej próby, jakiej mianem po cichu nazywa się zachodnia Europa.

Dzieci chore, jak i te zdrowe, muszą być nagie, wchodząc do przestrzeni społecznej, lecz sama przestrzeń, obfituje w jednostki skrzętnie już pozasłaniane i bezpieczne w swoich skorupach.
Powoduje to dysfunkcję systemu państwowego, który narzuca pewne normy i wymagania, jakie musi spełnić istota, aby stać się członkiem społeczności. Jako, że dziecko nie ma na sobie żadnych garniturów, czy ról, nie ma prawa do życia. Ówcześnie bowiem, życie nie jest celem, ale drogą, co dewaluuje jego wartość w instrumentalny sposób.

Homo sacer – istota wyjęta spod prawa

Dziś powstaje nam homo sacer, czyli człowiek, którego można bezkarnie zabić, lecz nie można go wykorzystać do celów ofiarnych. Brzmi to dziwacznie, ale zawiera w sobie pewien głębszy sens…
Homo sacer to istota totalnie wyjęta spod prawa ziemskiego oraz boskiego, więc i spod niebiańskich zakazów i nakazów. Ktoś taki uchodzi za przedmiot w świetle prawa, jak i w świetle reguł boskich. Z tego też powodu jego ofiarność nie ma w sobie żadnej wartości, a może być jedynie oczyszczeniem przestrzeni społecznej z tego niepotrzebnego elementu. Rzecz jasna, nie spotka nas za to kara, ponieważ unicestwiony byt nie miał żadnych konotacji z boską konstytucją praw.

Suwerenność państw została tak zmaksymalizowana, iż dziś mamy do czynienia z suwerennością totalną, wyjętą nawet spod władzy zwierzchniej samego Boga, a dokładniej, Jego moralnych nakazów.
Konsekwencje tego są proste do przewidzenia, a nikt
nie zostanie posądzony o nadnaturalne zdolności, gdy przyzna, że współcześnie suwerenność życia, zostaje odebrana na rzecz suwerenności decyzji organów państwa i społeczeństwa. W rzeczy samej, wszystko to dzieje się na naszych oczach.

Ziemia niczyja

Ziemia wartości, należąca niegdyś do boskiego namiestnictwa, dziś staje się ziemią niczyją.
Zamieszkujący ziemię niczyją elan vital, zostaje zamknięty w ramy przepisów prawnych, ponieważ do wykonania aborcji potrzebny jest lekarz i właśnie prawnik, przy czym obydwaj działają na zlecenia świeckiego państwa.

Elan vital, który winien tworzyć w powstałym dziecku istotę człowieczeństwa, okazuje się współcześnie czymś niezrozumiałym. Owy pęd życia płodu do celu, na którego końcu jest pojmowany przez szkolny podręcznik człowiek, nic dziś nie znaczy. Nie zauważa się, iż wspomniany pęd życia stanowi „rzecz samą w sobie”, prawdziwe eidos człowieczeństwa, zakamuflowany pod postacią procesu powstawania człowieka, który to przecież staje się przez całe swoje życie, wchodząc w kolejne etapy- od embrionu po późną starość.

Wielka fabryka, zwana cywilizacją

Rzym nauczył nas, jak radzić sobie z odpadkami tej wielkiej fabryki, jakiej nadaliśmy nazwę: cywilizacja. Zamiast wrzucać płody do kanałów, wrzuca się je do ideologii wiedząc, iż ta z pewnością się nie zapcha, wylewając nieczystości z powrotem na ulice miasta.
Wymyślona w naszej epoce asenizacja cywilizacyjna, okazała się najbardziej zbrodniczą machiną, gdyż nie tylko zabiera życie, lecz również odbiera nienarodzonym istotom ludzką godność i tożsamość.

Tak to już jest, że mieszkańcy ziemi niczyjej zawsze byli traktowani jako ludzie drugiej kategorii, a czasem nawet przedmioty. Problem polega jednak na tym, iż współczesna twarda postawa wobec wspominanej ziemi niczyjej, którą można nazwać episteme (wiedzą prawdziwą), opiera się na doksie (mniemaniu), ponieważ nikt nigdy nie był po drugiej stronie, dotykając zmysłami Królestwa Bożego. Zatem wszystkie mapy niebios, jakie kreślą dzisiejsi „mędrcy”, należy brać z wielką dozą asekuracji.zabieg sanitarny polegający na usuwaniu płynnych nieczystości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*