Przyjaciele są niezbędni

Najlepszy lek psychologiczny

Człowiek może uważać swoje życie za udane, jeśli jest przynajmniej w jednej, szczerej, dobrej relacji z drugim człowiekiem. Jeśli w tych spotkaniach może być sobą, nie musi niczego udawać ani ukrywać. To prawda, że najlepszym „lekiem psychologicznym” jest dobry kontakt z drugim człowiekiem. Jeśli mieliśmy to szczęście otrzymywać ten „lek” w relacjach z mamą i tata, babcią i dziadkiem oraz rodzeństwem to w naturalny sposób mamy wielu przyjaciół, kolegów, znajomych. Nie cierpimy z powodu niskiego poczucia własnej wartości, która czasem może manifestować się też w manii wielkości. Nie dopada nas smutek, który bywa czasem „przygniatający”, czy lęk przed utratą miłości, nie chronimy się za maską perfekcjonizmu.

Poczucie pewności

W rodzinie, a nie gdzie indziej zdobywamy jedyną w swoim rodzaju wiedzę o tym kim jesteśmy; kimś ważnym, szczególnym, wyjątkowym, cennym i że tu przynależymy, bo tu doświadczyliśmy troski, akceptacji, to tu przyjęto nas z radością, miłością i stąd nasze poczucie pewności, że możemy podejmować różne zadania, poradzić sobie z każdą sytuacją i spotkać to co niesie życie bez lęku.

To także w rodzinie uczymy się, co to znaczy być mężczyzną, co to znaczy być kobietą a także radości z akceptacji płci. Na tyle dam siebie drugiej osobie w miłości, w przyjaźni na ile siebie znam, mam poczucie, że istnieję jako wolna, samodzielna osoba, która oddzieliła się od rodziców i w wolności, bez lęku potrafi nawiązać głęboką więź z drugą osobą.

„Czy przyjaźń jest możliwa? Czy kiedykolwiek znajdę przyjaciela, przyjaciółkę? Najgorsza jest samotność.” To pytania, które dość często słyszę zarówno od nastolatków, jak i osób dorosłych.

Zadają je najczęściej osoby, które w niewystarczający sposób doświadczyły przyjęcia na początku swego pojawienia się na świecie, które w różny sposób zostały „niedokarmione emocjonalnie”. Jednym ze skutków takiego doświadczenia jest brak zaufania do siebie i innych oraz lęk przed odrzuceniem i byciem zranionym.

Pozytywnym doświadczeniem dzieciństwa jest, z jednej strony, obecność matki, jej czułych i spokojnych ramion, które dają poczucie bezpieczeństwa, a serce dziecka napełniają miłością, z drugiej strony jest obecność ojca, który pokazuje kierunek, stanowi oparcie dla syna i córki, powodując w nich rozwój ich własnej męskiej i kobiecej energii.

Bycie w relacji

Naturalną koleją rzeczy jest najpierw koleżeństwo między osobami tej samej płci. Dziewczynki i kobiety potrzebują przyjaźnić się ze sobą, podobnie chłopcy potrzebują chłopięcej, a potem męskiej przyjaźni.

Dziewczyna, która nie doświadczyła akceptacji ze strony ojca, może jej szukać w relacjach z innymi chłopcami czy mężczyznami. Bywa łatwowierna bądź kokietująca i może pozwolić lub będzie dążyć do zseksualizowania relacji. Chłopak wychowany przez nadopiekuńczą matkę i zapracowanego ojca, który z nim nie rozmawia, chłopak, który nie ma doświadczenia bycia w relacji koleżeńskiej czy przyjacielskiej z innymi chłopcami, marząc o randce z dziewczyną, i w końcu odważając się zaproponować jej randkę, na spotkaniu szybko może dążyć do współżycie seksualnego, bo nie wie jak być, inaczej, blisko z inną osobą.

Kiedy jako doradca czy terapeuta pracuję z kobietą lub mężczyzną w wieku ok. 25-30 lat to słyszę często wypowiadane ze smutkiem, rezygnacją czy zwątpieniem słowa: „Czy ja kogoś spotkam, czy jakaś dziewczyna, chłopak mnie zechce ?”Wtedy sugeruję takiej osobie, że powinna zaprzyjaźnić się najpierw z osobą tej samej płci. Potrzebujesz doświadczyć prawdziwej męskiej przyjaźni – mówię do młodego mężczyzny. Potrzebujesz przyjaciółki – słyszy ode mnie młoda kobieta.

Gdy brak doświadczenia

Dziewczyna, która wie czym jest przyjaźń uczy się też lojalności w przyjaźni , która nie pozwoli jej nawet myśleć o tym, by „odbić” chłopaka czy męża koleżance. Dziewczyna, kobieta, która potrafi się przyjaźnić jest w naturalny sposób atrakcyjna dla mężczyzny.
Ten brak doświadczenia młodzieńczej przyjaźni ma swoje konsekwencje w realizowaniu powołania w małżeństwie czy kapłaństwie lub życiu zakonnym. Wspólną cechą małżeństw, które przychodziły po pomoc na dyżur „konflikty małżeńskie” w ciągu 25 lat mojej pracy w poradni rodzinnej, było to, że nie mieli wokół siebie ludzi, o których mogliby powiedzieć:” To są nasi przyjaciele”. Najlepsze małżeństwo nie przetrwa bez przyjaciół. Brak doświadczenia przyjaźni może w jednym i drugim powołaniu manifestować się w chęci bycia w relacji „przyjacielskiej” z płcią przeciwną.

Chcę także podkreślić, że dla osób, które wybrały już swoją konkretną drogę powołania przyjacielem jest osoba ściśle związana z powołaniem lub osoby tej samej płci. Mąż, ksiądz, zakonnik nie powinien mieć przyjaciółek, a żona, zakonnica przyjaciół mężczyzn. Trudno o czystą przyjaźń między mężczyzną i kobietą, z których przynajmniej jedno z nich realizuje powołanie małżeńskie czy konsekrowane (choć bywają, rzadko, wyjątki!). Pan Bóg tak stworzył mężczyznę i kobietę, że prędzej czy później ta przyjaźń, przerodzi się w miłość. Jeśli jesteśmy osobami, które ślubowały lub jesteśmy w relacji z takimi osobami musimy być szczególnie uważni i odpowiedzialni, by w porę postawić granicę. Potrzebują świadomości tych granic na przykład młode dziewczyny, które czasem pojawiają się w pobliżu nowego wikarego w parafii. Tej odpowiedzialności i uwagi potrzebują też osoby będące w małżeństwie, które z racji obowiązków w pracy (delegacje, dyżury np. w szpitalu) spędzają dużo czasu razem. Nawet, jeśli żadne z nich nie planowało nic nieuczciwego, to powierzając się sobie, opowiadając o sobie, o relacjach ze współmałżonkiem, mogą za jakiś czas stwierdzić, że żadne z nich nie chce już być ze swoim mężem czy żoną, bo ich znajomość stała się zbyt bliska.

Przyjaciele są niezbędni

Każda para małżeńska potrzebuje przyjaciół. Przyjaciel to ktoś kto lubi twego współmałżonka. Jeśli istnieje taka potrzeba warto pomóc swojej żonie, swemu mężowi zyskać przyjaciół.

Tak jak pisałam na początku każdy z nas potrzebuje przyjaźni. Bóg stworzył człowieka jako istotę społeczną, by dobrze spotykał się z innymi. Słowa w porę dyskretnie powiedziane do ucha przyjaciela, który się chwieje w wierze, w postanowieniach… ukierunkowująca rozmowa, którą odpowiednio potrafimy sprowokować, fachowa rada, która umożliwi udoskonalenie w pracy czy towarzyszenie w bólu i stracie to dary w przyjaźni bezcenne.

redakcja czasopisma Salwator

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*